wtorek, 2 października 2012

Prolog: Urodziliśmy się po to by umrzeć

Urodziliśmy się po to by umrzeć,
Lana Del Rey
 
Wtedy, kiedy jesteśmy najszczęśliwsi, los zabiera nam to, co najbardziej kochamy. Chesirie była tego idealnym dowodem. Nigdy nie mogła narzekać na swoją rodzinę. Miała kochającą matkę, zapracowanego ojca, który ponad wszystko stawiał dobro rodziny i brata, z lekka upierdliwego, jednak to nie zmieniało faktu, że bardzo go kochała. Następnie do świata czarodziei wkradła się wojna, która siała nieporozumienie i zawiść między ludźmi. Świat podzielił się na warstwy. Niestety, jej rodzina, która była tą biedniejszą, jednocześnie była uważana za gorszą. Wkrótce, wojna zabrała jej to co kochała najbardziej: rodzinę i szczęście. Powoli też, wraz z przerażająco szybkim rozkwitem panowania Lorda Voldemorta, przestała wierzyć, że kiedykolwiek może być zadowolona z życia. Z natury była myślicielką, uwielbiała myśleć nad życiem, ale kiedy wychodziła na błonia, te błonia, na których spędziła naprawdę przerażająco wspaniałe chwile, odechciewało jej się wszystkiego.
Zbliżał się maj, a pogoda idealnie odzwierciedlała to, co działo się na świecie. Było szaro i ponuro, deszcz moczył jej sylwetkę, co wzbudzało u niej spazmy dreszczy.
- Ches, wszędzie cię szukałam - niespodziewanie usłyszała zmartwiony głos swojej przyjaciółki, Elsie. Obróciła się w jej stronę, wywołując na twarz lekki uśmiech. Nie chciała aby znowu się zamartwiała. Od miesięcy nie dostała żadnego listu od swojego ojca, który był mugolakiem, a oficjalnie został uznany za zaginionego. Mogło być coś gorszego?
- Potrzebowałam chwili odpoczynku. Musiałam pomyśleć.
- Nad czym tak częśto myślisz? - zapytała, siadając obok niej.
- Wiesz... Czuję w powietrzu, że coś się zbliża.
 
***
 
Cześć, cześć :) Witam was na moim pierwszym blogu na blogspocie. Nie pisałam z jakiś rok, dlatego nie za bardzo jestem w formie, nie wiem czy ta przerwa była dobrym rozwiązaniem, nawet nie mam żadnego pożądnego pomysłu na opowiadanie, ale od dawna czuję ogromną potrzebę na napisanie czegokolwiek.